A Hołownia go zjechał w ostatnim felietonie w Newsweeku.
Lubię Hołownie, ale sie zbiesiłam czytając. Hołownia jest młody i zdrowy, Pratchett w dojrzałym wieku i śmiertelnie chory, a na dodatek wie, ze choroba najpierw zmieni go w warzywko, a dopiero długo potem zabije. Różnica perspektywy w spojrzeniu na tak ostateczne sprawy jest, ekhem, dosc porażająca.
Na miejscu H. dałabym sobie spokój z osądami.
tutaj link
http://www.newsweek.pl/artykuly/wyda...umrzec,78076,1