a o tym slowie to w wikipedii czytalam

wiem, kiedys sie troszke uczylam niemieckiego .. wlasciwie to nawet wiecej niz troszke, no ale to cala historia.
W podstawowce mialam bzika na punkcie wszystkiego co francuskie. Jezyk, jedzenie, muzyka, wszystko ... potrafilam godzinami ogladac przewodniki itp. Z racji tego, ze pochodze z malego miasteczka i sytuacje finansowa rodzicow nie moglam sobie pozwolic na prywatne lekcje, wiec wybierajac szkole srednia sugerowalam sie oczywiscie mozliwoscia nauki jezyka francuskiego. Dojezdzalam 25 kilometrow, wstawalam codziennie 5.45 !!! Ale stwierzilam, ze sie warto poswiecic. Jakaz byla moja rozpacz jak 1 wrzesnia do klasy wszedl pewien pan i powiedziawszy guten tag przedstawil sie jako wychowawca. Pani od francuskiego poszla na macierzynski! Bylam taka zla i zrozpaczona, ze po czteroletniej germanizacji, nie umiem absolutnie nic! Nie uczylam sie w ogole! CHodzilam tylko na lekcje, nie iwem jakim cudem w ogole zaliczalam, na koniec sie tylko cos o swietach nauczylam i nawet 4 dostalam

ale to chyba za ladne oczy tylko ...